W tamtym roku cieszyłem się z życia jak dawno i patrzyłem z optymizmem w przyszłość. W tym – raczej nie jestem specjalnie uradowany. Można rzec, wróciłem do zwykłego stanu pesymizmu podszytego cynizmem.
Przyczyny? Ho ho, całkiem sporo.
Rzemieślnik pióra
W tamtym roku cieszyłem się z życia jak dawno i patrzyłem z optymizmem w przyszłość. W tym – raczej nie jestem specjalnie uradowany. Można rzec, wróciłem do zwykłego stanu pesymizmu podszytego cynizmem.
Przyczyny? Ho ho, całkiem sporo.
Jak poprzednio niżej macie tabelkę z wpisami, podzieloną na trzy kolumny: najbardziej popularne wpisy ogółem, najbardziej popularne z utworzonych w tym roku oraz najbardziej popularne po pominięciu pewnych kategorii stron. Jak zwykle, pomijam strony, które według mnie popularność zdobyły dzięki działalności botów, albo są generycznymi stronami typu “o mnie”, “blog” albo “najbardziej popularne wpisy”. W szczególności, tak jak w tamtym roku pominę wpis o Wojtku Siudmaku, bo chociaż część odwiedzających chyba to prawdziwi ludzie, to wcześniej uwzięły się na ten wpis boty i trudno mi teraz odróżnić, jaka część ruchu pochodzi od spamerów. Gdyby nie to, Siudmak zdobyłby pierwszeństwo z kolosalną liczbą, uwaga, czterystu osiemdziesięciu pięciu wejść.
Z różnych przyczyn nie pisałem w tym roku zbyt wiele. Najpoważniejsza przyczyna jest prosta: trudno się skupić na pisaniu wiedząc o tym, że kilka poprzednich powieści tkwi w kolejkach wydawniczych. Niby umowy podpisane, niby terminy w umowach są, a w praktyce czekaj tatka latka. Sami rozumiecie – po raz kolejny inwestować pół roku życia lub więcej w projekt, który potem powędruje do szuflady mojej albo wydawcy?
Niby rok jeszcze trwa i niby coś jeszcze czytam, ale powolutku i raczej nie skończę do pierwszego stycznia. W tym roku głównie uzupełniałem zaległości z fantastyki i mniej sięgałem po pozycje spoza. Pod koniec tempo sporo mi siadło, ale i tak lista pozycji jest większa niż rok temu. Pięćdziesiąt osiem powieści.
Nadchodzi najsmutniejsza pora roku, czyli czas podsumowań. Tradycji trzeba dawać zadość, nawet jeżeli bywa to niezbyt przyjemne. Jak zawsze zaczynam od podsumowania mojej popularności wśród czytelników. Jak zawsze uprzedzając zarzuty wyjaśniam, że piszę to głównie dla siebie, w nadziei, już za rok z nostalgią powiem “ha, jak to wszystko się zmieniło”. W grudniu 2021 też miałem taką nadzieję. Niestety, niczego z nostalgią nie powiem, gdyż nic się nie zmieniło.
Kolejny raz napiszę coś pod prąd powszechnie panujących opinii. Jest to tym dziwniejsze, że kiedyś zwykle to ja byłem tym narzekającym, co to wszystkim psuł szampańskie humory. Ale co zrobić – wiem, wszystkim ciężko, pandemia, inflacja, ogólnie nic tylko siąść i płakać. No i ludzie wzdychają, łypią smutno, a ja – wprost przeciwnie. Szczerzę się od ucha do ucha, bo po raz drugi z rzędu mogę powiedzieć: to był znakomity rok!
Niestety, pod względem pisarskim ten rok okazał się mało płodny. Skończyłem pisać wspólnie z Witkiem jedną powieść, fantasy z wróżeczkami – wszyscy betaczytelnicy mi pisali, że na początku strasznie ich śmieszył ten pomysł i wydawał się wręcz infantylny, a potem wróżeczki wszyscy pokochali. Drugą zacząłem pisać, rozplanowałem, dotarłem do połowy i utknąłem na długie miesiące. Dopiero w grudniu udało mi się do niej wrócić i dopisać nowe strony i skończyłem dosłownie parę dni temu. Powieść ma pięćset siedem tysięcy znaków. Ile dodać tego fantasy wróżkowego do łącznego “urobku”? Trudno określić, bo zostało w większości ukończone w 2020, a teraz tylko szlifowaliśmy, poprawialiśmy i tak dalej. Powiedzmy więc, że mniej więcej wyszło jakieś dwadzieścia-trzydzieści tysięcy ponad pół miliona znaków, czyli pi razy drzwi półtora tysiąca dziennie.
W tym roku zacząłem z kopyta i początkowo wyglądało na to, że spokojnie wyrobię wyzwanie “52 książki w 52 tygodnie” do połowy roku. Potem nagle zaczęły wypadać różne różności i mocno przystopowałem – w efekcie ostatnią powieść, okropną “Ultra Montanę” kończyłem w grudniu. W przyszłym roku myślę, że będę czytał niestety mniej – pierwszy semestr mam mocno zapchany, a chciałbym też nieco więcej popisać.
Oto lista pięćdziesięciu dwóch powieści przeczytanych w tym roku:
Właściwie dużo się nie zmieniło od podsumowania w poprzednim roku. Wtedy nieco prześmiewczo pisałem, że zna mnie rodzina i znajomi, co rzecz jasna nie było do końca prawdą: sporo osób znało moje opowiadania, ale nie kojarzyło mnie jako ich autora, nawet jeżeli bardzo im się moje rzeczy podobały. Wtedy miałem na koncie tylko opowiadania, w tym roku wreszcie zadebiutowałem “Światem bez świtu” w wydawnictwie IX. “Dziewiątka” (nie “iks”) to wydawnictwo zacne, wydające rzecz dobre i bardzo dobre (ekhm), często uznanych, zasiedziałych autorów, którzy co rusz zdobywają jakieś literackie nagrody (choćby Gunia i Pawlak w poprzednim roku), ale jednak stosunkowo niewielkie i o niewielkich nakładach, przynajmniej dla debiutantów. Nie spodziewałem się więc, że nagle cała Polska zacznie skandować moje nazwisko no i rzeczywiście 🙂 ale jednak paru nowych czytelników i czytelniczek chyba udało mi się do siebie przekonać, co cieszy. Piszę w końcu po to, by komuś sprawić przyjemność z lektury!
Continue reading “Podsumowanie popularności 2021, czyli zna mnie już nie tylko ciotka.”
Tak jak w latach poprzednich, tak i teraz na koniec roku będę Was zamęczał podsumowaniami. Zacznę od podsumowania popularności bloga, czy też raczej: braku popularności bloga :D. Jak poprzednio niżej macie tabelkę z wpisami, podzieloną na trzy kolumny: najbardziej popularne wpisy ogółem, najbardziej popularne z utworzonych w tym roku oraz najbardziej popularne po pominięciu pewnych kategorii stron. Jak zwykle, pomijam strony, które według mnie popularność zdobyły dzięki działalności botów, albo są generycznymi stronami typu “o mnie”, “blog” albo “najbardziej popularne wpisy”. W szczególności, pominę wpis o Wojtku Siudmaku, bo chociaż część odwiedzających chyba to prawdziwi ludzie, to wcześniej uwzięły się na ten wpis boty i trudno mi teraz odróżnić, jaka część ruchu pochodzi od spamerów. Gdyby nie to, Siudmak zdobyłby pierwszeństwo z kolosalną liczbą, uwaga, czterystu osiemdziesięciu pięciu wejść.