Co i rusz piszę o docierających do mnie sygnałach, ale do tej pory to, mimo wszystko, były nieoficjalne opinii kolegów i koleżanek, wiadomości o konkretnych sytuacjach, pojedynczych przypadkach – tutaj zaś wychodzi na to, że wbrew optymistom to wcale nie są pojedyncze przypadki. Dobrze, że zdążyłem zadebiutować w tamtym roku. Wiecie przecież, że kiedyś pisałem o szansie nawet na wydanie drugiej powieści nawet we wrześniu, ewentualnie październiku. Patrząc na to, co się dzieje, zaczynam się bać, czy w ogóle chociaż jedna moja powieść się w tym roku ukaże.
Z całego serca życzę moim wydawcom, by papier staniał, a ceny przestały wariować. Wam zresztą też – bo jeżeli książka ma kosztować w dniu premiery powiedzmy osiemdziesiąt czy sto złotych, to ciekawe, kto się na nią skusi.
“mówi się (…) o największym kryzysie od lat. Jego efekty odczują także czytelnicy – ceny książek mogą wzrosnąć, a premiery – ulec przesunięciom.”

Kryzys na rynku wydawniczym? Wszystko przez brak papieru i inflację