Uff, wyrzuciłem to z siebie. Ursulę Le Guin uważam za jedną z najlepszych autorek SF jaką czytałem. Napisała kilka prawdziwych arcydzieł, należących do klasyki gatunku. Jej twórczość bez wątpienia wpłynęła na moje gusta oraz na mój sposób postrzegania nie tylko fantastyki, ale literatury w ogóle.
Ale Malafrenę uważam po prostu za słabą.
Dobrze, że chociaż okładka ładna.
No nic, zacznę od rzeczy, które mnie od powieści odstręczały, a potem dopiero napiszę o tym, co może się, mimo wszystko, w Malafrenie podobać.
Continue reading ““Malafrena” Ursuli Le Guin, czyli chłam spod ręki mistrzyni (recenzja)”